Górską ścieżką szło dwóch mnichów. Jeden z nich był starszym człowiekiem z ogromnym doświadczeniem – po prostu mistrz, a drugi z nich był zupełnie młodym człowiekiem, można by rzec – nowicjusz. Schodzili z góry w dół, kierując się w kierunku rzeki. Kiedy już przy niej stanęli podeszła do nich samotna kobieta, która był w ciąży. Podeszła i powiedziała:
– Proszę pomóżcie mi przedostać się na drugą stronę rzeki. Sama nie dam rady. Proszę.
Młodszy mnich zareagował natychmiast.
– Mistrzu przecież nie możemy jej pomóc. Musi sobie poradzić sama. Przecież w naszym zakonie podstawową zasadą jest zakaz kontaktu jakiegokolwiek z kobietą.
– Kobieto odejdź – dopowiedział.
Kobieta płakała i prosiła o pomoc, a nowicjusz wciąż odmawiał. Na co zareagował mistrz. Podniósł się, wziął kobietę na ręce i przeniósł na drugą stronę. Postawił ją na drugim brzegu i powiedział
– Idź kobieto i uważaj na siebie.
Młodszy mnich był w szoku. Wołał do swojego mentora
– Mistrzu , dlaczego to zrobiłeś, jak mogłeś dać mi taki przykład łamiąc zasady naszego klasztoru naszej społeczności.
Mistrz popatrzył na niego i zaczął kontynuować dalszą drogę. Młody nie dawał jednak za wygraną .Wciąż z oburzeniem zadawał te same pytania. Wreszcie doświadczony mnich, zatrzymał się i powiedział do młodego.
– Ja tę kobietę wziąłem na ręce, przeniosłem na drugi brzegi i zostawiłem. A Ty, ty ją wciąż niesiesz. Niesiesz ją dalej i dalej i dalej.
Pewnie wnioski z tej historii każdy wyciągnie swoje. Ja podzielę się z Wami jedną z moich  refleksji:
Bardzo często, my wszyscy , żyjemy przeszłością , a przecież tak naprawdę nie mamy na nią już żadnego wpływu. Ona jest tylko w naszej głowie. Kiedy tak skupiamy się na przeszłości, nie dostrzegamy teraźniejszości i hamujemy się co do przyszłości.
Zostawiam Was z tą historią, życząc Wam samych wspaniałości. Życzę Wam miłości i mądrości. Miłości, żebyście kochali tak jak nikt nie kocha, mądrości, żebyście tę miłość kierowali tam gdzie , ktoś jej pragnie.
Pozdrawiam Was,
Andrzej